6 lipca 2014

12.

Cisza przed burzą?

- Dev? - Rozmówca skądś znał moje imię.
- Przepraszam, skąd pan zna moje imię? - spytałam.
- To by było niemożliwe go nie znać, skoro ostatnio byłem u ciebie.
______________________________________________________________________________


   Zaniemówiłam. Wróciłam pamięcią do momentu, kiedy ktoś był gościem w moim domu. SweEl. To było niemożliwe. Ten chłopak nie mógł zajmować się takimi rzeczami. Nie chciałam w to uwierzyć.
- Czemu, kochanie, milczysz? Już nie potrzebna wam pomoc? - zapytał.
- Nie. Swoją pomoc możesz sobie wsadzić dobrze wiesz gdzie.
   Wyłączyłam się. Po chwili dostałam od niego sms: "Zaraz u was będę". Uśmiechnęłam się do telefonu. Zaczęłam rozmyślać to, jak opowiem wszystko dziewczynom. Zapewne mi nie uwierzą. SweEl będzie dla nich słodką niespodzianką. Wracając do auta, zaczęłam czuć ucisk w brzuchu. Zignorowałam go.
- Devonne! Kochana, bałam się o ciebie! - krzyczała Sam.
   Posłałam im niewinny uśmiech. Cieszyłam sięże dzisiejszy sen nie odzwierciedlał rzeczywistości. Uściskałam je obie. Miałam dla nich tylko dobre wieści. Jednak dla siebie zachowałam spotkanie z wilkiem. Ukryłam przed nimi kolejny sekret. Kiedyś może to zrozumieją, a nawet wybaczą.
- Dodzwoniłaś się gdzieś?
- Tak. Jak przyjedzie ten chłopak, chyba w to nie uwierzycie! Sama byłam zdziwiona.
- Kto to będzie? - dopytała się Anabell.
- Niespodzianka.
   Kilka minut później przyjechało do nas wsparcie. Chłopak wszedł z auta z zadziornym uśmiechem. Pierwszy raz zobaczyłam, jaki jest piękny. Miał dobrze ułożone włosy, piękne brązowe oczy oraz dobrze zbudowane ciało. Nie wiedziałam, dlaczego wszyscy w szkole z niego szydzili. Przecież był przystojniejszy od popularnych chłopców z klasy. Uśmiechnęłam się do niego lekko, by nie zauważył tego, że patrzyłam na niego jak na chłopaka wartego zainteresowania.
- W czym wam pomóc dziewczyny? - spytał radośnie.
- Dobrze wiesz, SweEl - powiedziałam z obojętnością.
   Rzucił mi niemiłe, może trochę karcące spojrzenie. Zaczął wyciągać ze swojego pojazdu dwie opony. Tak jak powiedział. Jedna była po to, byśmy dojechały wreszcie do domu, a druga na wszelki wypadek. Zrobił wszystko jak należy, a my trzy jak głupie przyglądałyśmy się jego wkładzie w tę pracę. Zaimponował nam. Ale to nie zmieniało faktu, że nadal nie mogłam go "przetrawić".
- Dziękuję! - powiedziała radośnie Samantha.
- Właśnie! Jesteś super! Dziękujemy! - dodała Anabell.
- Taa, taa zawdzięczamy ci życie... - Podsumowałam.
- Dev! - krzyknęły.
- Cooo?
- Uratował nas. Powinnaś okazać mu choć trochę szacunku. A nie udawaćże wcale ci nie była potrzebna jego pomoc. Powiedz chociaż: "Dziękuje" albo "Dzięki za pomoc"... - zwróciła się do mnie Nan.
- Albo.
   Popatrzyli na mnie jak na wariatkę. Nie chciałam im tłumaczyć, dlaczego powiedziałam "albo". Wolałam milczeć. Nie obchodziło mnie to, jaka byłam chamska. Tak się zachowywałam w stosunku do niego. Nic na to nie poradziłam.
- Dojedziecie same? - spytał je.
- Tak, my tak. Zaś nie możemy odwieźć Dev. Ona mieszka dalej niż my, a ja obiecałam być z Nan przed północą. Możesz ją podrzucić?
   Popatrzyłam na nie. Miałam już szeroko otworzyć usta, by pokazać im, jak mnie zaskoczyły. Wiedziały, że mnie wkurzyły. Tylko się do mnie wymownie uśmiechały. Wsiadłam do auta chłopaka. Nie pożegnałam się z nimi. Już za wiele dla mnie zrobiły. Zaczęłam się niecierpliwić.
- Idziesz w końcu, idioto? - zapytałam.
   Kilka sekund później SweEl zasiadł na miejscu kierowcy. Jechaliśmy w ciszy. Nie miałam ochoty na pogaduszki z taką osobą jak on. Wolałam przemyśleć to, co powiem rodzicom, jak wrócę. To było bardziej satysfakcjonujące.- Gdzie byłaś przez te kilka dni nieobecności? Zniknęłaś ot tak.
- Jakbyś przejmował się moją nieobecnością...
- A nie?
- Nie.
- Jezus, Dev! Możesz przestać być taka niemiła w stosunku do mnie? Zaczynasz mnie wkurzać takim zachowaniem. Nie jesteś taka. Nie udawaj kogoś innego, powiem ci w sekrecie: nie wychodzi ci to!
- Jakbyś ty był milusi dla wszystkich. Wcale a wcale. Wchodzisz... Poprawka, włamujesz się do domów, gnębisz. To jest takie NORMALNE!
- Przestań.
- Mam przestać?
   Odwrócił się do tyłu, by spojrzeć mi w oczy. Popatrzyłam na niego z perfidnym uśmiechem. Pokręcił głową. Wydawał się taki atrakcyjny, a zarazem nieznośny.
- Przestań być dla mnie niesprawiedliwa. Przez ciebie nie mogę się skupić na drodze!
- Rozumiem... Pragniesz mnie. - Spojrzał na mnie, unosząc brew - Pragniesz mnie, bo jestem dla ciebie niedostępna. Pociąga cię to, że ci się postawiam. Ale wiesz, że ja cię nigdy nie pokocham, ponieważ darzę cię nienawiścią. Mam rację, prawda?
- Chciałabyś. Chyba chcesz być kochana przez każdego. Myślisz, że nie widziałem twojego wzroku czy uśmiechu, kiedy przyjechałem? Myliłaś się. Nie jestem głupi. Imponuję ci za każdym razem, ale ty się tego wypierasz. Mam rację, prawda? - powiedział, papugując po mnie.
- To nieźle mamy narąbane w głowie - skwitowałam, opuszczając jego auto.
   Nie chciałam słyszeć więcej jego oskarżeń. Nie wiedziałam czy się w nim zakochałam. Głupiałam przy nim. Szłam do domu, kiedy on mnie zatrzymał.
- Co ty robisz?! - zapytałam.
- Mógłbym spytać ciebie o to samo.
   Spojrzałam na niego. To było okropne. To uczucie, którym go darzyłam. Czułam dreszcz, który po mnie przeszedł. Jego uścisk się rozluźnił. Dotknął ręką mojego policzka. Przejechał palcem po rysach mojej twarzy. Uśmiechnął się do mnie promienie, ale czułam, że był nie pewny tego, co robił. Wahałam się czy dobrze robię, ale kochałam ryzyko. SweEl zbliżył swoją twarz ku mojej. Niepewnie położyłam dłonie na jego klatce piersiowej. 
Nachylił się do pocałunku, na który każde z nas mimo wszystko czekało. Nasze wargi może zetknęły się na sekundę. Nie doszło do pocałunku. Tylko prawie dotknęliśmy się ustami. Przeszkodziło nam auto, które na nas zatrąbiło. Odsunęłam się od niego. Cieszyłam sięże do niczego nie doszło.
- I tak nam by nie wyszło... - odrzekł.
- Właśnie. Masz rację. Możemy się tylko ze sobą przyjaźnić - powiedziałam spłoszona.
   Uśmiechnęliśmy się do siebie, zaczynając się śmiać. To było niezręczne. Przytulił mnie do siebie. To był zwrot akcji. Przynajmniej dla mnie.
- Przepraszam cię za te wszystkie słowa.
- Devone, też cię przepraszam. Nie powinienem wchodzić do twojego domu, wymuszać na tobie prawdy i nie miałam prawa cię całować. Dobrze, że do tego ostatniego nie doszło.
   Uśmiechnęłam się. Rozbawieni wsiedliśmy do auta. Kiedy odwiózł mnie do domu, zaczęłam się obawiać. Oczywiście on to zauważył.
- Czego się boisz? - spytał.
- Rodziców. Ich reakcji na moją ucieczkę. Chcieli mnie wysłać do Internatu.
- Pomogę ci, przyjaciółeczko - powiedział, puszczając mi oczko.
   Gdy stanęłam koło domu, zapukałam do drzwi. Chłopak stał koło mnie, trzymając mnie pod ramię. Od razu drzwi stały otworem.
- Tak? - zapytała Mia, ale gdy mnie ujrzała, zaczęła płakać.
     Ten widok zbił z tropu nas oboje.
- Dev przyszła do mnie i przez te parę dni tam była. Przyjaźnimy się. Była pod dobrą opieką. Przepraszamy oboje państwa za wszystko. To już się nie wydarzy.
- Nic się nie stało. Ważne, że oddałeś nam Devonne. Dziękuję za opiekę nad nią.
  Spojrzałam na nią zaskoczona. Udawała. Jak SweEl wyszedł z uśmiechem na twarzy, pokazała swoją prawdziwą twarz. No, przynajmniej chłopak złagodził początek.


Autorka: Nie było mnie tu pełne dwa miesiące. Tak mi przykro, że Was opuściłam, jak i Wy mnie. Kiedyś mogło być po 300 wyświetleń i 30 komentarzy. Teraz wszystko zmalało pięciokrotnie. To był jeden z powodów takich przerw. Potrzebowałam kopa w dupe, motywacji. Nie dostałam jej, nie potrafiłam usiąść i pisać. Teraz wakacje dały mi szansę na zmianę. Już mam w przygotowaniu kolejny rozdział (została jego korekta). Może teraz mnie zmotywujecie i trzynasta pojawi się niebawem! Może nawet blog zostanie później zamknięty, bo robię to dlatego, że ani Wy, ani ja nie zerkacie na WDECH.

4 komentarze:

  1. Hm, rozdział fajny tyle, że mega krótki... Czekam na 13 :)
    Pls nie zamykaj bloga

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, no świetny rozdział! Bardzo mi się podobał :D Ogólnie to było genialnie :)
    W ogóle nie ma to jak przyjaciółki xD Haha ten fragment mnie rozwalił jak one zmusiły ją do pojechania z SweEl'em (nie mam pojęcia jak to sie pisze O.O)
    Ta ich kłótnia po drodze i w ogóle xD Haha :)
    Ale fajnie że przeprosili się nawzajem i zdecydowali zaprzyjaźnić. Jeszcze ta scena niedoszłego pocałunku... Aww cudo *.*
    Ogólnie genialny rozdział :)
    Czekam już na kolejny :)
    I najmocniej się przepraszam za tak tandetny komentarz ale nie mam siły żeby wymyślić coś więcej. Jestem przybita, bo na jednym z moich ulubionych ff właśnie umiera mój główny bohater i ogólnie to nie jest za ciekawie bo ledwo co sie dzisiaj trzymam -.-
    Dlatego bardzo przepraszam :)
    No ale czekam już na trzynasty rozdział :)
    Mam nadzieję, że jednak dodasz niedługo :)
    Kocham i całuję @LoveWithHarold
    onewayoranother-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, aby mieć dużą ilość czytających trzeba regularnie wstawiać rozdziały wiec do roboty i nie zamykaj Bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. super *.*
    ten chłopak je prześladuje? xd
    jak ja kocham jak podsycasz niepewność(pocałunek-prawie) ;d
    pozdrawiam. Lov <3

    OdpowiedzUsuń

Chcę bloga w przyszłości wydać,
więc byłabym wdzięczna za komentarz!
Zawsze się jakoś odwdzięczę ♥